Szybujące ceny energii, gazu, paliw, żywności, ale także wielu produktów i usług drenują portfele milionów Polaków od wielu miesięcy. Rząd robi co może, aby pohamować dalsze wzrosty, jednak póki co spadków inflacji nie widać? W ocenie ekonomistki ze Szkoły Głównej Handlowej prof. Elżbiety Mączyńskiej jest wiele sygnałów świadczących o tym, że tendencja wzrostowa wyhamuje już w przyszłym roku. Wtedy też pojawić mają się pierwsze spadki cen.
W grudniu i na początku nowego roku inflacja dalej będzie rosła
Zdaniem ekonomistki z SGH w grudniu możemy oczekiwać dalszych wzrostów, chociażby z uwagi na znacznie większy ruch w sklepach spowodowany świętami i zakupami noworocznymi. Tego zdania są także analitycy banków, którzy zgodnie wskazują, że poziom inflacji w ostatnim miesiącu tego roku, może przekroczyć nawet 9 proc. Ci drudzy także wskazują przede wszystkim na wzmożony ruch w sklepach w okresie okołoświątecznym.
Przypomnijmy, że ostatni odczyt Głównego Urzędu Statystycznego za listopad bieżącego roku wskazał na 7,8 proc. wzrostu cen rok do roku. Tak wysokiej inflacji nie notowaliśmy w Polsce od 20 lat.
Zdaniem analityków Banku Peako SA pierwsze miesiące 2022 roku wcale nie będą dla nas łaskawsze, a inflacja w kwietniu może sięgnąć nawet 9,4 proc. Spowodowane ma to być niedawnymi działaniami Urzędu Regulacji Energetyki, który podniósł cenę prądu o 37 procent, a cenę gazu o 54 proc.
„Decyzje URE oznaczają wzrost średniorocznej inflacji z 5,0 do 7,8-8,0 proc. r/r (wariant maksimum). Szczyt: 9,4 proc. w kwietniu, koniec ’22 5,3 proc. r/r.” – napisali kilka dni temu na swoim twitterowym profilu ekonomiści Banku Pekao.
W szybkich spadkach nie pomoże zatem tarcza antyinflacyjna, która w dużej części weszła w życie już 20 grudnia. Paliwa chwilowo potaniały, jednak sadków cen prądu czy gazu dalej nie widać. Na efekty tarczy będziemy musieli zatem poczekać nieco dłużej.
Kiedy inflacja zacznie spadać?
W rozmowie z Polską Agencją Prasową do kwestii wyhamowywania wzrostów ceny, a następnie spadków inflacji odniosła się prof. Elżbieta Mączyńska ze Szkoły Głównej Handlowej, która uznała, że „jest wiele sygnałów, które wskazują, że inflacja w przyszłym roku powoli będzie się zmniejszać, a spadkowy trend nasili się zwłaszcza od II połowy przyszłego roku”.
Zdaniem profesor Mączyńskiej jednym z nich jest stopniowe wygaszanie ożywionego w ostatnim czasie popytu, którego wzrosty notowane były po okresie pandemicznego “zaciskania pasa” i zmniejszonego dostępu do wielu usług czy niektórych produktów. W ocenie ekonomistki konsumenci chcieli sobie wynagrodzić brak możliwości kupowania w czasie lockdownów, to zaś napędziło popyt na wiele dóbr.
Drugą przesłanką przemawiającą za spadkami inflacji w II połowie przyszłego roku jest oczekiwana normalizacja cen surowców energetycznych. Zdaniem prof. Mączyńskiej wpłynąć ma na to m.in. przyśpieszenie rozwoju technologii energooszczędnych i odnawialnych źródeł energii. Profesor w rozmowie z PAP wskazała, że na spadki cen ma to duże znaczenie, ponieważ wysoka inflacja notowana w wielu krajach, spowodowana jest właśnie galopującymi cenami paliw. Sprawdź także jak wygląda sytuacja w innych krajach – Wenezuela inflacja!
– W minionych 12 miesiącach podrożały one o prawie 40 proc., a więc odnotowywane ostatnio na światowych rynkach coraz głębsze spadki cen ropy naftowej, mogą stanowić ważny czynnik stopniowego spadku inflacji – powiedziała w rozmowie z PAP.
Ekonomistka dodała także, że rządowy pakiet obniżek w podatkach oraz akcyzie także powinien wpłynąć wyhamowanie inflacji, jednak efektów tarczy nie zobaczymy od razu i trudno je dokładnie oszacować.
– Zakłada się, że tarcza zetnie tzw. szczyt inflacyjny o 1-1,5 pkt. proc., ale nie ma np. pewności, że po obniżce stawek akcyzy na paliwa stacje obniżą ceny benzyny, i o ile – powiedziała prof. Elżbieta Mączyńska z SGH.