Pralnie EBS na skraju upadłości. Jeśli galerie handlowe nie obniżą czynszów, wiele lokali zostanie zamkniętych na początku lutego „bez względu na konsekwencje”.
– Płynność utrzymamy jeszcze przez dwa, trzy miesiące. Jeśli galerie handlowe chcą nadal mieć w swojej ofercie naszą pralnię, to niestety muszą nam pomóc, obniżając czynsze wprost proporcjonalnie do spadku obrotów. – mówi w rozmowie z propertynews.pl Paweł Skwarczowski, dyrektor ds. operacyjnych sieci pralni EBS.
Pralnie EBS na skraju bankructwa
Zarząd spółki wysłał do wynajmujących lokale z w galeriach handlowych apel, w którym wnosi o obniżenie czynszów proporcjonalnie do spadku obrotów danej pralni. Jak informuje Skwarczowski w rozmowie z „PN” – Mamy o 24 mln zł mniejsze obroty. To jest 35 proc. mniej niż rok wcześniej. Jesteśmy w stanie przetrwać tylko wtedy, gdy wszystkie 115 galerii, w których działają nasze pralnie, zgodzi się na obniżenie od listopada 2020 r. czynszu o taki procent, w jakim obroty pralni w danej lokalizacji spadły bądź będą spadać w kolejnych miesiącach.
Dyrektor dodaje także, że w wyniku pandemii COVID-19 strata spółki w 2020 roku wyniesie około 8 mln. Dla porównania rok 2019 spółka zakończyła ponad 3 mln zyskiem, co daje ponad 11-milionowy spadek rok do roku.
Jeśli właściciele lokali w galeriach handlowych nie obniżą czynszów, o które apeluje firma, to wszystkie lokale, które wykazują „rażącą stratę”, zostaną zamknięte na początku lutego.
Dobre wyniki, brak zaległości
Skwarczowski w rozmowie wskazał także, że operator pralni EBS nie posiada żadnych zaległości czynszowych. Podczas pierwszego lockdownu spółka zaciągnęła duże kredyty na opłacenie czynszów. Konieczne było jednak zredukowanie zatrudnienia oraz obniżka pensji o 20 proc. To zaś powoduje „zrozumiałą frustrację” załogi sieci pralni EBS.
Jak informuje Skwarczowski, firma zawsze punktualnie opłacała czynsze, które i tak jego zdaniem nie są współmierne do wyników polskiej gospodarki i zamożności polskiego klienta. – Najbardziej smuci fakt, że są wynajmujący, którzy całkowicie odmówili nam jakiejkolwiek pomocy i – widząc nasze marne obroty – konsekwentnie żądają pełnych czynszów, a w przypadku zaległości wchodzą na nasze gwarancje bankowe – dodaje przedstawiciel EBS.
W najgorszej sytuacji są pralnie zlokalizowane w największych galeriach handlowych. Są to m.in. te w Złotych Tarasach, Arkadii, Galerii Mokotów, Bonarce, Posnanii czy Galerii Północnej.
Pocałunek śmierci od rządu
Wprowadzając lockdown, rządzący nie zakazali prowadzenia działalności pralniom zlokalizowanym w galeriach handlowych. Zdaniem Skwarczewskiego to tylko pogorszyło sytuację firmy. – To jest pocałunek śmierci. Najgorszy manewr, jaki mógł nas spotkać. Niedźwiedzia przysługa rządu. Zamknięci najemcy mogą przynajmniej liczyć na wakacje czynszowe za okres lockdownu, czy też obniżone wynagrodzenia postojowe. Nam one nie przysługują – mówi i dodaje, że średnie spadki obrotów wynosiły 35-45 proc. Wiosną spadki te były nawet 80-procentowe.
Czytaj także: Państwowa spółka przejmuje upadający hotel w Warszawie
– Musimy więc prosić o rabaty, ponieważ udział czynszów w stosunku do obrotów z 28 proc. w zeszłym roku urósł w 2020 r. do 40 proc.
Bez obniżki czynszów pralnie nie przetrwają kolejnych tygodni. Zamknięte zostaną te, które są w najgorszej sytuacji, jednak nie można wykluczyć także pełnej upadłości firmy. Oznaczałoby to, że firma będąca na Polskim rynku od 20 lat, zniknęłaby z niego w wyniku pandemii koronawirusa.