Domu Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu pilnuje codziennie minimum 40 funkcjonariuszy – donosi dziś TVN24. Nie są to bynajmniej oficerowie Biura Ochrony Rządu, a funkcjonariusze służącej obywatelom polskiej policji.
Pod dom Jarosława Kaczyńskiego – z różnych powodów – maszerowały już tłumy. Jeden z najbardziej wpływowych, ale także wywołujący najczęściej skrajne emocje polskich polityków na tyle bardzo obawia się o swoje życie, że okolica jego domu jest strzeżona niczym Fort Knox.
Dom Kaczyńskiego – całodobowa ochrona policji
Posiadłość położona przy ulicy Mickiewicza 49 w Warszawie za sprawą wielu protestów kierowanych przeciw rządom Prawa i Sprawiedliwości stała się w ostatnim roku jedną z najpilniej strzeżonych lokalizacji w Polsce. Jak donosi TVN24 rejonu domu Kaczyńskiego codziennie pilnuje około 40 policjantów – tych w mundurach i tych po cywilnemu.
– Co najmniej 40 policjantów, umundurowanych i tajniaków w nieoznakowanych radiowozach, pilnuje w ciągu doby okolic domu Jarosława Kaczyńskiego – ustalili reporterzy tvn24.pl i magazynu „Czarno na białym”, którzy przez miesiąc obserwowali dom wicepremiera na warszawskim Żoliborzu.
Mimo że wicepremierowi „należy się” ochrona Biura Ochrony Rządu to on sam woli, aby jego bezpieczeństwa strzegła specjalna GROM Grupa, na którą PiS wydaje – zgodnie z doniesieniami TVN24 – nawet 1,8 mln zł.
Prócz tego są także oficerowie polskiej policji. Ci domu Kaczyńskiego strzec mają jednak „z ukrycia”. Prezes partii rządzącej nie chce bowiem, aby funkcjonariusze „kręcili się pod oknem”.
Dziennikarze TVN24 dotarli do dokumentu, z którego wynika, że jednymi z najbardziej „newralgicznych” miejsc w Warszawie stały się w ostatnim czasie okolice Planu Wilsona, ulica Mickiewicza i właśnie okolice domu Jarosława Kaczyńskiego. W dokumencie pojawiła się wzmianka, że w rejony te wysyłane są trzy furgony policyjne łącznie z 26 funkcjonariuszami, jeden mniejszy samochód z kilkoma policjantami oraz dla nieoznakowane pojazdy. Sumarycznie wyjść ma nawet 40 funkcjonariuszy policji.
– Nikt nie zjedzie z dyżuru wcześniej, zanim drugi radiowóz nie przyjedzie. My się już śmiejemy, że OPP to nie są Oddziały Prewencji Policji, tylko Ochrona Placówek PiS-owskich – donosi TVN24 powołując się na swoje źródła. Policjanci mają określać siebie samych mianem „cieciów”.
„Wszystko wina protestów”
Do sprawy ochrony domu Kaczyńskiego odniosła się Komenda Stołeczna Policji. Zdaniem nadkom. Sylwestra Marczaka, na którego powołują się dziennikarze, konieczność przypisania większej liczby patroli w rejonach domu prezesa PiS wynika z „intensywności osób protestujących”.
– Nasza intensywność wynika z intensywności osób protestujących. Jeśli nie będzie tam przypadków łamania prawa, to nas wcale tam nie będzie. Nie chronimy domu ani osoby wicepremiera – mówi Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Więcej na TVN24