Zaczynając od premier kinowych, a kończąc na (nieskończonych) nowościach streamingowych – w minionym, 2021 roku ukazało się mnóstwo wartościowych filmów. Na wyobraźnię kinomanów podziałały długo wyczekiwane, spektakularne blockbustery, art-house’owe przedsięwzięcia w szykownym wydaniu, wysokobudżetowe, podnoszące adrenalinę premiery od gigantów VOD.
Przygotowaliśmy dla Was notowanie 10 najważniejszych tytułów 2021 roku. To poradnik, co warto nadrobić z ubiegłorocznych filmów.
„Nie patrz w górę”
Reżyser Adam McKay zasłynął jako twórca komedii, ale jego najnowsze dzieło to udana satyra polityczna, w którą zgrabnie wpleciono wątek końca świata. Oglądając „Nie patrz w górę”, łatwo złapać się na porównaniach fabuły ze światem rzeczywistym – to, co przedstawiono w filmie, jest z jednej strony fikcją, a z drugiej – nie jest niemożliwe. „Nie patrz w górę” to pesymistyczna wizja przyszłości, ale jej humor jest smoliście czarny, a finał wyzwala głęboko emocjonalne stany. W obsadzie królują DiCaprio, Streep i Blanchett.
„Titane”
Po kanibalistycznym horrorze „Mięso” francuska reżyserka Julia Ducournau wraca z nowym, równie obłędnym filmem. „Titane”, o którym mowa, ponownie opowiada o fascynacji ludzkim ciałem i głodem; tym razem ciało to jednak poddane zostaje szalonemu eksperymentowi: w filmie główna bohaterka zachodzi w ciążę z samochodem. To, co mogłoby wydać się absurdem, stało się jednym z najlepszych filmów gatunkowych 2021 roku. „Titane” to dzieło szalonej wizjonerki; skrzyżowanie „Tetsuo” z twórczością wczesnego Cronenberga. Rytm filmu jest gorączkowy, oprawa wizualna – neonowa, a scenariusz porywający, osobliwy, w pewien sposób niebinarny. Ciężko porównać film z jakimkolwiek innym tytułem, to najoryginalniejsza pozycja ostatnich dwunastu miesięcy.
„Mitchellowie kontra maszyny”
Film pełen jest feel-goodowego vibe’u, który widzom udzieli się od pierwszych do ostatnich minut, a humor, na jaki stawiają twórcy, skierowany jest też do odrobinę starszych odbiorców. Całość jest dynamiczna, żywa, pełna koloru i werwy. Do tego pouczająca, bo „Mitchellowie kontra maszyny” to w pewien sposób lekcja tolerancji. Główna bohaterka, Katie, pod koniec filmu okazuje się lesbijką – była nią cały czas, choć wątek uwydatniono dopiero na kilka minut przed napisami końcowymi. Osoby LGBTQ są wokół nas czy tego chcemy, czy nie – często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że koleżanka z pracy czy dalsza znajoma może mieć dziewczynę. Film chwalony był właśnie za ten morał.
„Psie pazury”
Władczy i charyzmatyczny ranczer nie przepuści żadnej okazji, aby dokuczyć nowej żonie brata i jej nastoletniemu synowi — do czasu gdy ktoś odkrywa jego tajemnicę. (Opis dystrybutora – Netflix)
Film o codziennych bolączkach osadzony w pięknej, górzystej scenerii. Melancholijny i niespieszny, ale też subtelny, emocjonujący i wirtuozersko wyreżyserowany. Wybitne role Cumberbatcha, Dunst i McKenzie. Nie dziwi siedem nominacji do Złotych Globów; nominacje do Oscara są raczej pewne.
„Candyman”
Nowa odsłona kultowej serii horrorów o mordercy z hakiem zamiast dłoni stanowi duży progres w porównaniu z ostatnią („Dzień umarłych” z 1999 roku). To nie tylko slasher z wątkiem nadnaturalnym, ale też komentarz w sprawie rasizmu i segregacji rasowej. Także brutalności policjantów w Stanach Zjednoczonych – problem nasilił się w ostatnich latach i twórcy postanowili podjąć ten temat. Postanowili, bo horror zawsze był narzędziem krytyki społecznej i głębszych, zawoalowanych dyskusji. „Candyman” z jednej strony jest więc posthorrorem z socjologicznym zacięciem, a z drugiej nadal potrafi nastraszyć. Tytułowy antybohater wciąż przeraża, a jego hak wcale się nie stępił. Sceny zabójstw są fantazyjne, krwawe i szalenie oryginalne.
„Licorice Pizza”
Wyjątkowe kino od Paula Thomasa Andersona, twórcy „Boogie Nights” – tęskne, nostalgiczne, hołdujące latom siedemdziesiątym. To przede wszystkim intrygujące kino typu coming-of-age (kino inicjacyjne). Gary Valentine (Cooper Hoffman), licealista i ciężko pracujący nastoletni aktor, zakochuje się w koleżance ze szkoły, Alanie (Alana Haim). Pierwszy smak miłości poznaje w czasach rewolucji seksualnej i przemian kulturowych. Film “Licorice Pizza” utrzymany jest w stylistyce retro i pobrzmiewa utworami takich artystów, jak Sonny & Cher, Nina Simone, The Doors czy Paul McCartney. Amerykańska organizacja National Board of Review przyznała Andersonowi nagrodę za najlepszą reżyserię, a sam film uznała za najlepszy, jaki powstał w 2021 roku. American Film Institute umieścił “Licorice Pizza” na liście dziesięciu najbardziej spektakularnych produkcji minionego się roku.
„Nie czas umierać”
Ostatnia, 25. odsłona kultowej serii o agencie 007. W filmie “Nie czas umierać” główny bohater próbuje rozpocząć nowe, spokojniejsze życie na tropikalnej Jamajce. Agencja zgłasza się do niego z prośbą o uczestnictwo w misji odbicia porwanego naukowca. To może być najniebezpieczniejsza operacja, w jakiej Bond kiedykolwiek uczestniczył. Obraz okazał się jednym z najlepiej zarabiających filmów czasów pandemii. Daniel Craig po raz ostatni stworzył w nim rolę brytyjskiego superszpiega. Już teraz trwają poszukiwania nowego Bonda. Kto nim zostanie?
„Wesele”
Wojciech Smarzowski powrócił ze swoim nowym dziełem – zdaniem wielu to najmocniejsza pozycja w jego filmografii. Kontrowersyjny reżyser przedstawia w “Weselu” Polaków takich, jacy znani są ze stereotypów: rozmodlonych, bogobojnych, przywiązanych do tradycji i Kościoła, ale też agresywnych i lubiących wypić. Rzecz dzieje się na tytułowym przyjęciu ślubnym, a atmosfera między gośćmi zagęszcza się z minuty na minutę. Obsadę “Wesela” zasilają Robert Więckiewicz, Agata Kulesza, Arkadiusz Jakubik i Andrzej Chyra.
„Zielony Rycerz. Green Knight”
„Green Knight” to dekonstrukcja legendy o Panu Gawenie i Zielonym Rycerzu. Film pełen wyśnionej, surrealistycznej atmosfery, w którym czuć ducha Davida Lyncha. Taką adaptację XIV-wiecznego wiersza mógł zrealizować tylko David Lowery. Podróż tytułowego bohatera odmalowano w zdumiewająco oryginalny sposób, a twórcom ewidentnie nie brakowało wyobraźni. Całość jest baśniowa, arturiańska, hipnotyzująca, gorączkowa i postmodernistyczna jednocześnie.
„Furioza”
Brawurowo zagrany, atrakcyjny wizualnie film, który wpisuje się w trend brudnego, przesączonego krwią i potem kina akcji. Damięcki gra wbrew oczekiwaniom i budzi grozę. Popisy kaskaderskie i sceny walki wręcz robią wrażenie. Recenzję „Furiozy” przeczytacie tutaj.