Od kilku dni wiele mediów przekonuje, że rząd próbując ożywić sponiewieraną przez pandemię i lockdowny polską gastronomię, zamierza wprowadzić tzw. bon gastronomiczny. Czy naprawdę realne są rządowe dopłaty do wyżywienia pracowników?
Bon turystyczny wprowadzony przez rządzących latem 2020 roku spowodował spore ożywienie podupadającej w czasie pandemii COVID-19 branży turystycznej, hotelarskiej i uzdrowiskowej.
Na każde dziecko rodzice otrzymali bony o wartości 500 zł, które mogli wykorzystać na pobyt w hotelu czy obóz dla dziecka. W przypadku dzieci z niepełnosprawnością wartość bonu wynosiła 1000 zł. I rzeczywiście, w ubiegłe lato miliony Polaków ruszyło w Polskę, a bony honorowała ogromna ilość firm. Dzięki temu niejedna z nich mogła przetrwać kolejne miesiące.
Bon gastronomiczny. Na ratunek restauracjom
Aby pobudzić inny sektor niezwykle dotknięty obostrzeniami, a także samą pandemią pojawiły się kilka dni temu informacje, jakoby rządzący chcieli wprowadzić podobne rozwiązanie w przypadku gastronomii.
Z informacji przekazywanych przez ogólnopolskie media wynikało bowiem, że bon gastronomiczny faktycznie miałby powstać, co oznaczałoby, że rząd dopłaci do posiłków części społeczeństwa.
Jego beneficjentami nie byłyby jednak ani dzieci, ani np. obywatele znajdujący się w trudnej sytuacji ekonomicznej, a pracownicy firm. Część wartości bonu pokrywać miałaby restauracja.
Bon żywnościowy. Szef PFR nie wyklucza, ale studzi emocje
Do kwestii bonu gastronomicznego odniósł się w czwartek prezes PFR Paweł Borys, który przyznał, że takie rozwiązanie było dyskutowane podczas spotkania resortu rozwoju z przedstawicielami branży gastronomicznej. Dodał jednak, że „żadna decyzja nie zapadła”.
Borys wyjaśnił, że dzięki ewentualnemu wdrożeniu bonu gastronomicznego wzrósłby popyt na zamawianie posiłków na wynos np. w miejscu pracy. Dodał jednocześnie, że w jego ocenie bon gastronomiczny jest „takim faktem trochę medialnym”.
Nie przegap: Paweł Borys o ewentualnej Tarczy Finansowej 3.0
Szef Polskiego Funduszu Rozwoju zauważył także, że na ostatnim spotkaniu dotyczącym wsparcia branży gastronomicznej padły także propozycje zwolnienia z ZUS i PIT dla pracodawców, którzy zdecydują się na zamawianie posiłków dla pracowników. Brana pod uwagę jest także ich ewentualna refundacja.
W przypadku możliwości zwolnienia z ZUS i PIT „byłoby silną motywacją do tego, żeby upowszechnić posiłki w miejscu pracy, które można by w sposób zdalny zamawiać i byłoby to też formą wsparcia dla gastronomii” – ocenił Borys.
Jak widać, bon gastronomiczny jest tylko jednym z rozwiązań, które są brane pod uwagę w kwestii ponownego utworzenia popytu na gastronomię – zwłaszcza z dostawą, jednak nie ma w tej chwili żadnych konkretnych projektów jego wprowadzenia.
Bądź na bieżąco! Dołącz do społeczności na Facebook lub Twitter oraz włącz wiadomości Google News.