W ofercie Netfliksa pojawił się dziś thriller Kobieta w oknie – z Amy Adams jako cierpiącą na agorafobię Anną, która podgląda swoich sąsiadów i staje się świadkiem przestępstwa. Z tej okazji postanowiliśmy spiąć w spójną całość najlepsze filmy z wątkiem voyeuryzmu i oglądactwa. To, co Alfred Hitchcock opanował do perfekcji w klasykach jak Psychoza czy Okno na podwórze, próbowali później imitować liczni reżyserzy, z lepszym lub gorszym skutkiem. W tym notowaniu znajdziecie voyeurystyczne perełki. Wszystkie tytuły nadadzą się na seans „dwuspektaklowy” z Kobietą w oknie.
Najlepsze filmy o voyeuryzmie i podglądaniu
Świadek mimo woli (1984), reż. Brian De Palma
Zacznijmy od szczypty perwersji. Nie jest tajemnicą, że Brian De Palma był najlepszym uczniem szkoły hitchcockowskiej – niektórzy nazwaliby go imitatorem. Reżyser ma za sobą kapitalną karierę – znamy go z widowiskowych produkcji na miarę Mission: Impossible i kina gangsterskiego (Życie Carlita, Nietykalni), ale najlepsze są jego thrillery.
Popularyzator techniki split screenu wsławił się dzięki kipiącym od żarliwych emocji dreszczowcom, jak Siostry, Obsesja czy W przebraniu mordercy. W filmach De Palmy napięcie można kroić nożem, a reżyser stawia na rozbudowę psychologiczną swoich postaci. Jest też De Palma mistrzem groteski, czego dowiódł trochę niedocenionym Świadkiem mimo woli.
To jedno z jego największych osiągnięć – film równie dobry, jak Człowiek z blizną. W thrillerze o śmiertelnych skutkach podglądactwa co chwilę mieszane są tropy fabularne, De Palma żongluje postmodernistycznymi dowcipami, a aktorzy przekuwają scenariusz w złoto. Świadek mimo woli to inteligentnie napisana B-klasowa pulpa, w której krzyżują się ze sobą neo noir, fabuła w stylu murder mystery i estetyka ejtisowego horroru. Seans obowiązkowy.
Podglądacz (1960), reż. Michael Powell
Kino to najlepsza ścieżka, jeśli chodzi o eksplorację voyeuryzmu. Wiedział o tym Michael Powell, który swoim Podglądaczem (w oryginale Peeping Tom) szokował publiczność w latach sześćdziesiątych. W filmie młody operator zdjęć i pasjonat pornografii morduje modelki przed swoją kamerą. Był to jeden z pierwszych thrillerów, w których stricte odznacza się wątek podglądactwa i domowego kina snuff – obraz wyprzedził swoje czasy, ale został też zmieszany z błotem. Jego emisji w kinach zakazano zaledwie po tygodniu, a krytycy uznali Powella za dewianta – kariera reżysera mocno po premierze ucierpiała.
Rewaloryzacja Podglądacza nastąpiła na szczęście stosunkowo prędko. W latach siedemdziesiątych na brutalny dreszczowiec trafił Martin Scorsese, który opiewał go potem w rozmowach z innymi przedstawicielami branży filmowej. Reszta to już historia: Podglądacz szybko zyskał nowych fanów, a dziś uchodzi za jedno z najlepszych dokonań Powella.
Okno na podwórze (1954), reż. Alfred Hitchcock
Kinoznawca John Belton tak pisze o Oknie na podwórze:
— To historia o spektaklu i widowisku. Eksploruje dwie płaszczyzny: fascynację związaną z podglądactwem oraz atrakcję, jaka wynika z bycia oglądanym.
Hitchcock ukazuje voyeuryzm w dość rutynowym ujęciu: to męskie oko jest voyeurystyczne, a kobieta służy mu za obiekt do podziwiania. Nie odbiera to jednak Oknu mocy, a fabularnej intrydze ekspresji – to po prostu thriller najwyższej próby. Film stanowił inspirację dla późniejszego Silver w reżyserii Phillipa Noyce’a.
Powiększenie (1966), reż. Michelangelo Antonioni
Wątek morderstwa w wybitnym dramacie Michelangelo Antonioniego przybliża go do innych pozycji w notowaniu, choć teoretycznie to film mocno różniący się od tego, co robili Hitchcock czy De Palma. Po tym, jak młody fotograf uwiecznia swoim aparatem zabójstwo, negatywy znikają w tajemniczych okolicznościach. Zawód bohatera polega na ciągłej obserwacji – czasem też tego, czego widzieć nie chcemy.
Film zainspirował późniejsze thrillery – m.in. Ptaka o kryształowym upierzeniu i podobnie zatytułowany (przynajmniej w oryginale) Wybuch De Palmy. Produkcja znalazła się na liście typu „best of” magazynu „Sound & Sight”, była też chwalona przez Ingmara Bergmana, który krytykował większość dzieł Antonioniego.
Psychoza (1960), reż. Alfred Hitchcock
Psychoza nie mogłaby nie znaleźć się na tej liście. Krótka scena, w której Norman Bates podgląda klientkę swojego motelu podczas kąpieli to materiał opałowy najgorszych koszmarów. Marion szuka w przydrożnym hoteliku schronienia – dopiero co skradła sporą sumę pieniędzy – a właściciel przybytku, choć ekscentryczny jąkała, sprawia wrażenie niegroźnego. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa nie przyniesie kobiecie niczego dobrego. Dzięki scenie prysznicowej nawet tydzień po seansie będziecie nerwowo spoglądać przez ramię podczas kąpieli.
Najlepsze filmy z wątkiem podglądactwa
Siostry (1972), reż. Brian De Palma
Raz jeszcze Brian De Palma. Wątek voyeuryzmu najpierw pojawia się we wstępie – kiedy bohaterka uczestniczy w programie telewizyjnym z ukrytą kamerą – ale wybrzmiewa o jeden akt później, w scenie ewidentnie podyktowanej Oknem na podwórze. Dziennikarka Grace Collier (Jennifer Salt), wyglądając w kierunku sąsiedniego budynku, zauważa coś podejrzanego. Jest święcie przekonana, że w jednym z mieszkań właśnie doszło do morderstwa. Wątek krwawej zbrodni, jak w Świadku mimo woli, przybiera eksploatacyjnego charakteru i wydaje się wyrwany ze slashera, nawet jeśli w 1972 roku podgatunek nie został jeszcze spopularyzowany. De Palma instynktownie operuje voyeuryzmem, a za kamerą spisuje się nie gorzej niż Hitchcock.
Spirala (2019), reż. Kurtis David Harder
Jeffrey Bowyer-Chapman i Ari Cohen jako gejowska para w tarapatach. Malik i Aaron wprowadzają się z przybraną córką do domu w małej mieścinie. Drugi z nich – konwencjonalnie męski – mógłby wtopić się w małomiasteczkową heteronormę. Gorzej w nowych warunkach odnajduje się czarnoskóry Malik, który czuje na sobie nieprzyjazne spojrzenia sąsiadów.
W Spirali (nie mylić z nadchodzącym Nowym rozdziałem serii Piła) reżyser Kurtis David Harder opowiada o toczącym się kole nienawiści, które nigdy nie stanie w miejscu. O tym, że niepotrafiące samodzielnie myśleć społeczeństwo zawsze będzie atakowało inność. Atmosfera filmu jest gęsta i opresyjna, a realizacyjnie całość podszyta została voyeuryzmem. Malik dostrzega, że mieszkający w pobliżu sąsiedzi odprawiają w domu dziwne rytuały. To początek serii przerażających wydarzeń, które mogą doprowadzić bohatera na skraj obłędu.
American Beauty (1999), reż. Sam Mendes
Chyba najlepszy film schyłku stulecia – niby prozaiczny, ale ekscytujący, przenikliwy i prowokacyjny, z odpowiednią dawką sarkazmu. Podglądaczem okazuje się w American Beauty grany przez Wesa Bentleya Ricky. Chłopak nie rozstaje się z ręczną kamerą i zachwyca się urokami codziennego życia – na przykład workiem foliowym tańczącym na jesiennym wietrze. Te atrakcje okażą się blade jak ściana, kiedy Ricky pozna Jane (Thora Birch), zakompleksioną outsiderkę o pięknym wnętrzu.
Ricky nagrywa to, co pobudza go emocjonalnie – czasem są to martwe ptaki, kiedy indziej wyśniona dziewczyna. W jednej ze scen chłopak tłumaczy zresztą: „nagrania wideo pozwalają mi pamiętać – muszę zachować wspomnienia”. Nieprzypadkowy okazuje się slogan reklamujący American Beauty: „look closer” – spoglądaj uważniej. Film przypomina, że ludzie są tylko śmiertelnikami, nie wszystko jest czarne lub białe, a świat dookoła to nasz największy skarb. Scenariusz American Beauty wywalczył Oscara, a Kevin Spacey, Birch i Annette Bening zdobywają się na aktorski tour de force.
Blue Velvet (1986), reż. David Lynch
Film o naszym ludzkim pociągu do tego, co niebezpieczne, w którym Lynch po mistrzowsku rozbija w drobny mak mit o perfekcyjnych przedmieściach, wyśnionych sąsiedztwach i białych płotkach. Zamiast tego przedstawia widzom świat pełen parafilii, odrazy, przemocy i szaleństwa. Sceny stricte voyeurystyczne z udziałem Kyle’a MacLachlana napędzają intrygę i ekranową grozę, a samo podglądactwo ciekawie splata się z wątkiem przebudzenia seksualnego (główni bohaterowie to student college’u i licealistka).
Seks, kłamstwa i kasety wideo (1989), reż. Steven Soderbergh
Andie MacDowell zakochuje się w pozornie nieśmiałym Jamesie Spaderze, nie znając jego fetyszów. Pasją mężczyzny jest nagrywanie najbardziej intymnych zwierzeń jego kochanek na taśmach wideo. W filmie seks okazuje się lekarstwem na zło i drogą ucieczki dla postaci. Zaburzony główny bohater czuje się spełniony erotycznie dopiero, gdy kobiety rozwierają usta przed jego kamerą – by opowiedzieć o swoim życiu. Seks, kłamstwa i kasety wideo okazały się pierwszym przebojem w rękach Miramaxu – na kilka lat zanim z wytwórnią związał się Quentin Tarantino. Soderbergh zrewolucjonizował dzięki temu tytułowi kino offowe w Stanach.