Po sieci wciąż hula zwiastun nadchodzącego filmu Netfliksa Armia umarłych, a fani Zacka Snydera zwrócili właśnie uwagę na jeden jego aspekt: zombie-roboty. Wygląda na to, że film z gatunku akcji, horroru i kryminału pełen jest radosnego absurdu, ale obecność pożerających ludzkie mięso, humanoidalnych maszyn wymagała od Snydera dodatkowego wyjaśnienia. W wywiadzie dla serwisu „Movie Web” reżyser postanowił ugryźć ten temat.
Światowa premiera filmu na VOD przypada na 21 maja – wtedy Armię umarłych będą mogli poznać między innymi widzowie w Polsce, Australii, czy Wielkiej Brytanii. 14 maja produkcja ukaże się też w wybranych kinach na terenie Stanów Zjednoczonych.
Armia umarłych: zombie-roboty w natarciu
Zack Snyder tak tłumaczy się z obecności zombie-robotów w filmie Armia umarłych:
— Od samego początku towarzyszyła mi myśl, że te żywe trupy będą sobą ucieleśniały ewolucję. Że były w toku transformacji, miały stać się czymś innym, nie tak zahamowanym i ospałym, jak zombie, do których jesteśmy w kinie przyzwyczajeni. Chciałem uczynić je czymś świeżym, trzymając się jednak kanonu. Zależało mi na dwuznaczności w kwestii ich pochodzenia – tę zbadamy już w serialu animowanym.
Snyder odnosi się do kreskówki anime Army of the Dead: Lost Vegas, powstającej jako spin-off Armii umarłych. Serial autorstwa Jaya Olivy nie ma jeszcze wyznaczonej daty premiery.
Armia umarłych Zacka Snydera – premiera na Netflix w maju
Według reżysera w filmie pojawia się „wiele żywych trupów, które nie do końca są żywymi trupami”:
Zack Snyder na razie nie udziela odpowiedzi na to pytanie – chce, żeby widzowie przekonali się sami, już za miesiąc. Armia umarłych poza wpływami takich gatunków, jak horror czy heist film, zawiera też elementy silnie komediowe, o czym świadczy ironiczna powaga, z jaką reżyser pochyla się nad tematem robotycznych żywych trupów.
Ewolucja żywych trupów w kinie grozy nie jest niczym niespotykanym. Chociażby George Romero często nadawał postaciom zombie zaskakujące cechy i zdolności w swoich filmach (np. umiejętność biegania). Klasyczny ekranowy zombie – taki, jaki narodzi się w głowie przeciętnego widza – to oczywiście powolny truposz, ciągnący za sobą połamaną nogę.
W filmie Armia umarłych grupa uzbrojonych najemników wkracza w strefę kwarantanny. Rzecz dzieje się w Las Vegas po wybuchu śmiercionośnej pandemii, która zamieniła ludzi w krwiożercze żywe trupy. Z armią zombie zmierzy się ekipa Scotta Warda (Dave Bautista), mająca ograbić jeden z sejfów. W opuszczonym kasynie bohaterowie przekonają się, że misja będzie wyjątkowa trudna – nie wszyscy ją przeżyją.