W ubiegłym roku z powodu pandemii odwołano większość targów branżowych, także tych poświęconych automatyce. Zabrakło więc możliwości osobistego spotkania całego innowacyjnego sektora przemysłu. Na szczęście dziś okazji do wymiany najnowszej myśli technicznej nie brakuje. Podczas jesiennych eventów wiele firm z tej branży zaprezentuje najnowsze produkty, maszyny, urządzenia i technologie. O uchylenie rąbka tajemnicy poprosiliśmy dyrektora zarządzającego jednej z nich – Pawła Szczerkowskiego z firmy Fitech.
Jaką wartość daje obecność na targach branżowych?
Bardzo dużą wartością dla producentów jest możliwość skonfrontowania swoich pomysłów i produktów zarówno ze zwiedzającymi – czyli potencjalnymi klientami, jak i innymi wystawcami. To okazja by zobaczyć co oferuje konkurencja i w którą stronę podąża. Udział w tego typu wydarzeniach pozwala także poznać najnowsze trendy i jeszcze lepiej „poczuć” rynek. Oczywiście obecność na targach nie służy jedynie „pokazaniu się”, ale przede wszystkim zdobyciu klientów. Każda firma działa w swoim ekosystemie, słucha swoich klientów i na tej podstawie wypracowuje pewne rozwiązania. Podczas targów, patrząc na te rozwiązania, możemy też dostać insight od naszych przyszłych klientów odnośnie ich potrzeb. Ta wiedza jest nieoceniona w budowaniu przewagi konkurencyjnej.
Czy planują Państwo udział w tego typu wydarzeniach w najbliższym czasie?
Naszą coroczną tradycją był udział w targach Productronica oraz Elektronika, które odbywają się w Monachium. W ubiegłym roku odbyły się w formie online. W naszej opinii, z racji na charakter działalności wystawców, nie był to zbyt udany event. W tym roku targi odbędą się w tradycyjnej formule i oczywiście wybieramy się na nie w roli wystawcy, podobnie jak wszyscy znaczący producenci maszyn. Oprócz tego, że jesteśmy integratorem, zainwestowaliśmy w ostatnim czasie w rozwój dwóch typów maszyn. Jedną z nich jest maszyna THT, czyli stacja robotyczna przeznaczona dla fabryk elektroniki, służąca do montażu elementów przewlekanych, takich, którymi zazwyczaj zajmują się ludzie. Drugi produkt to SOI (Smart Optical inspection), tester optyczny, który za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji „patrząc” na płytkę elektroniki stwierdza, czy została ona poprawnie zmontowana. Oba te produkty będzie można zobaczyć na listopadowych targach w Monachium. W pierwszej połowie listopada pokażemy nasze maszyny – pracujące w ustawionym ciągu technologicznym do montażu elementów przewlekanych – podczas Warsaw Industry Week. Będzie to także doskonała okazja do pokazania kompetencji Fitech w budowaniu całych linii produkcyjnych.
Proszę zdradzić jak działa SOI i jakie problemy klientów rozwiązuje?
SOI rozwiązuje problem błędów montażu, czyli brakujących części lub nieprawidłowo zmontowanych części na płytce elektroniki. Dziś oczywiście ten problem jest rozwiązywany przez kontrolę jakości w fabrykach, które kupują w tym celu odpowiednie systemy (tzw. AOI, Automatyczna Inspekcja Optyczna), ale wówczas otrzymują informację o ewentualnych błędach zazwyczaj dopiero na końcu całego procesu, kiedy produkt jest już gotowy. Wówczas trzeba go albo wyrzucić, albo poprawić, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. SOI opracowane przez Fitech jest urządzeniem tanim, łatwym w obsłudze i co najważniejsze, umieszcza się go w środku cyklu produkcyjnego. To pozwala na wyeliminowanie ewentualnych błędów jeszcze zanim płytka, mówiąc kolokwialnie, zostanie zlutowana. SOI rozwiązuje tym samym problem jakości produkcji, a przez to efektywności kosztowej fabryk produkujących elektronikę. Ponieważ jest to zwykle produkcja wysoko wolumenowa i niskomarżowa, więc uzyskanie poprawy o 1-2% jest dla klientów znaczące. Tym, co wyróżnia nasze rozwiązanie jest bez wątpienia fakt, iż jest zaawansowane technologicznie. Jeśli chodzi o sieci neuronowe, zostało oparte o najnowsze rozwiązania , dzięki czemu w zasadzie nie popełnia błędów. Obecnie dostępne na rynku rozwiązania AOI po pierwsze są kilkukrotnie droższe od SOI, a po drugie są dużo bardziej omylne. Niejako sugerują, że być może na danej płytce jest błąd, a człowiek musi dokonać weryfikacji. Nasze rozwiązanie ma działać zupełnie autonomicznie.
Klientów zwykle interesują mierzalne efekty wdrażanych rozwiązań. Czy i w jaki sposób mogą się o nich przekonać jeszcze zanim podejmą decyzję o wykorzystaniu SOI w procesie kontroli jakości?
Uzyskaliśmy bardzo satysfakcjonujące dane z projektu pilotażowego w jednej z dużych fabryk naszego klienta, w rzeczywistych warunkach produkcyjnych. Sprawdziliśmy, ile błędów zostanie wychwyconych. Co istotne, błędy się pojawiły, a być może fabryka nie zdawała sobie sprawy z ich ilości. Kontrola wizyjna przeprowadzana przez człowieka zawsze jest obarczona ryzykiem przeoczenia pewnych kwestii. W pilotażowym projekcie przetestowaliśmy dwa urządzenia – SMD i THT. Jedno służy do sprawdzania elementów montowanych powierzchniowo, a drugie przewlekanych. Pilotaż zakończył się sukcesem, czas więc pokazać maszyny szerzej.
Ręczny montaż elementów przewlekanych jest jednym z trudniejszych do zautomatyzowania procesów. Wspomniał Pan, że podczas targów Fitech zaprezentuje m.in. maszyny THT. W przypadku komponentów THT liczy się nie tylko precyzja. Co jeszcze oferuje stanowisko montażowe wyposażone w roboty?
O możliwościach i tym, w co są wyposażone nasze maszyny THT, można by długo mówić. Przede wszystkim rozwiązują problem klientów z brakiem doświadczonej kadry, która miałaby montować te części. To trudna, uciążliwa i precyzyjna praca, a rynek ludzi, którzy potrafią ją wykonywać, jest dość ograniczony. Do tego dochodzi presja cenowa. Koszt pracy, który stale rośnie, przekłada się na spadek rentowności fabryk. Klienci szukają więc innych dróg, które umożliwią im uzyskanie lepszej efektywności. Jedną z nich jest automatyzacja. Nasza maszyna THT rozwiązuje nie tylko ten problem. Od początku została zaprojektowana jako urządzenie uniwersalne, które może służyć do montowania różnych produktów. W związku z tym będzie mogło służyć także wtedy, gdy zmieni się produkcja, co jak wspominałem jest dosyć powszechne w dzisiejszych czasach. Nasza maszyna nie jest dedykowana do jakiegoś jednego typu produktu. Jest uniwersalna. Posiada oprogramowanie, dzięki któremu można napisać dosyć prosto program dla robota, który będzie obsadzał inną, nową płytkę. Ma możliwość montażu przeróżnych podajników, dzięki którym można ją skonfigurować do produkcji różnych produktów. Wyposażamy również nasze urządzenie w systemy wizyjne, systemy sztucznej inteligencji, m.in. po to, żeby radziły sobie z tym, że świat jest nieprecyzyjny. Części mają „nóżki”, które mogą być np. powyginane. O ile człowiek sobie z tym poradzi, to klasyczna maszyna ma problem. My ten problem rozwiązujemy poprzez odpowiedni software. Nasze maszyny od roku pracują w fabrykach Fideltronika i działają, co jest dla nich najlepszą rekomendacją. Łatwo bowiem stworzyć produkt, który teoretycznie działa, a w praktyce, w warunkach przemysłowych, już niekoniecznie. O tym, że w przypadku maszyn wyprodukowanych przez Fitech teoria ma pokrycie w rzeczywistości, będzie się można przekonać osobiście na targach branżowych, na które serdecznie Państwa zapraszam.