Marriott odszkodowanie. Spółka LIM właściciel Hotelu Marriott w Warszawie złożyła u ubezpieczyciela wniosek o wypłatę odszkodowania za wiosenny lockdown. LIM wskazuje, że spadek obrotów hotelu był nawet 90 proc. Ubezpieczyciel odmawia wypłaty.
Wiosenny lockdown związany z pandemią koronawirusa poturbował wiele znanych sieci hotelowych na całym świecie. Polskie władze co prawda wdrożyły – po wielu zmianach – pewne formy pomocy przedsiębiorstwom, jednak jak ognia unikały wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, która umożliwiłaby składanie pozwów przeciwko państwu przez poszkodowane firmy.
Te coraz częściej wnoszą o odszkodowanie do towarzystw ubezpieczeniowych. O ile ich umowy zakładają taką możliwość. Wg. LIM Sp. z o.o. – właściciela Hotelu Marriott – mają ku temu podstawy. Firma chce 40 mln zł.
Marriott odszkodowanie
W kwietniu 2019 r. LIM zawarł z ubezpieczycielem umowę ubezpieczenia obejmującą także utratę zysków. Ta obowiązywała przez rok, ale pierwszego kwietnia przedłużono ją do końca marca 2021 r. Pod koniec kwietnia 2020 r. LIM złożył u ubezpieczyciela roszczenie na kwotę 40 mln zł.
Roszczenie złożone przez LIM – właściciela Hotelu Marriott dotyczy „utraty zysków, czynszów w wyniku interwencji władz poprzez ograniczenie lub całkowite zamknięcie placówek handlowych, rozrywkowych, hotelarskich czy restauracji w marcu i kwietniu 2020 r.”.
Jeden z pracowników Marriott w rozmowie z WP uznał, że spółka LIM miała „wypasione ubezpieczenie”, a spadek obrotów hotelu wiosną 2020 r. wyniósł nawet o 90 proc.
Odszkodowanie dla Marriott. Ubezpieczyciel odmawia
Wg. przedstawicieli towarzystwa ubezpieczeniowego „szkoda nie mieści się w zakresie ubezpieczenia”. Wydano odmowę wypłaty roszczenia. Firma uznała, że „nie miała miejsca szkoda rzeczowa w ubezpieczonym mieniu”, a także, że w nie doszło do bezpośredniej interwencji władz w miejscu ubezpieczenia.
Czytaj także: Branża kempingowa bez rządowego wsparcia
LIM składa reklamację, a prawnicy spółki uważają, że wprowadzenie stanu epidemii oraz nałożenie związanych z nim zakazów stanowi zdarzenie losowe, które jest objęte ochroną ubezpieczeniową na podstawie „Klauzuli władz publicznych”.
– Ubezpieczyciel ma mocne argumenty. Trzeba też jednak zrozumieć przedsiębiorców, którym pandemia dosłownie zdemolowała biznes. Formalne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej otwierałoby w takich sytuacjach drogę do odszkodowań od Skarbu Państwa. Jeżeli ubezpieczyciel uznaje, że globalna pandemia to nie jest zdarzenie ubezpieczeniowe to koło się zamyka – mówi adwokat Tomasz Gałczyński z kancelarii Gałczyński Osowiecki Banasik w rozmowie z portalem „WP”.
Zdaniem adwokata Marka Małeckiego odmowa ubezpieczyciela wypłaty odszkodowania w związku z utraconym zyskiem może być podyktowana „swoistym globalnym charakterem zakazów i nakazów”. Małecki dodaje także, że – jak wynika z jego doświadczenia – towarzystwa ubezpieczeniowe przyjęły w tego typu sprawach wyjątkowo rygorystyczną strategię, a w większości podobnych przypadków, roszczenia te trafią do sądów.