Wydatki na alkohol większe o 2,5 mld rdr! Jak wynika z najnowszego raportu Nielsena, na który powołuje się Wyborcza, Polacy w ciągu ostatniego roku na alkohol wydali 39 mld zł. To prawie tyle samo co zaproponowana przez Mateusza Morawieckiego Tarcza Finansowa (minimum 35 mld), która ma ratować tysiące przedsiębiorców. Rząd już zaciera ręce, bo za miesiąc wchodzi w życie podatek cukrowy, który zwiększy wpływy m.in. z małpek.
Wydatki na alkohol coraz większe
39 mld zł – tyle w ciągu 12 miesięcy od października 2019 do października 2020 wydaliśmy na napoje alkoholowe. Jest to wynik o 2,5 mld zł „lepszy” od poprzedniego roku. Po odliczeniu dzieci daje to około 1250 zł wydatków na alkohol rocznie na obywatela. Co ciekawe wolumen sprzedaży zmalał o 1 proc., a to oznacza, że coraz częściej liczy się jakość, a nie ilość spożywanych trunków. Albo też po prostu alkohol podrożał, bądź też kupujemy nieco droższe niż kiedyś trunki.
Piwo, wódka, a może rum?
Tutaj zaskoczenia nie będzie. Od lat najpopularniejsze nad Wisłą jest piwo. Na pienisty, złocisty (zwykle) trunek wydaliśmy w ostatnich miesiącach aż 18 mld zł. Warto zaznaczyć, że znaczne wzrosty wydatków na piwo odnotowano także w przypadku wersji bezalkoholowej. Wychodzi na to, że ono nam zwyczajnie smakuje.
Na drugim miejscu uplasowała się sprzedaż … wódeczki. Wzrost wydatków na ognistą czystą wpływ miała także pandemia. W ocenie Witolda Włodarczyka, szefa Związku Pracodawców „Polskiego Przemysłu Spirytusowego”, na którego słowa powołuje się Wyborcza, w czasie pandemii Polacy kupowali „na wszelki wypadek” większe jej ilości.
Kolejne miejsca zajmuje rum (+37 proc.), dżin (blisko 1/3 więcej), tequila (+26 proc.) i whiskey (+20 proc). Wraz ze wzrostem powyższych, spadki odnotował przede wszystkim cydr. Na jabłkowy trunek przeznaczyliśmy „jedynie” 50 mln zł co martwi polskich producentów tego alkoholu. Jak widać zapomnieliśmy już o sloganie „Jedz jabłka (pij cydr) na złość Putinowi”.
Rząd zaciera ręce
Na zwiększonych wydatkach na alkohol obłowi się przede wszystkim rząd. Już samo zwiększenie kwoty, którą przeznaczamy na napoje wyskokowe, daje wzrosty wpływów do budżetu państwa. A gdy dołożymy do tego podatek cukrowy, który wejść w życie ma już od stycznia, państwowa sakiewka zacznie się obficie wypełniać, a przynajmniej będzie „nieco mniej pusta” niż obecnie.
Podatek cukrowy zakłada bowiem, że od każdego litra napoju, posiadającego w składzie cukry lub substancje słodzące producenci zapłacą dodatkowe 50 gorszy podatku za każde 100 ml napoju + 5 groszy za każdy gram cukru (powyżej 5 gramów / 100 ml).
Co to oznacza dla konsumentów? W tym wypadku alko-konsumentów? Jak prognozuje jeden z polskich producentów „ceny wszystkich napoi alkoholowych pójdą średnio o 30 proc. do góry”.
Dla rządu raport Nielsena jest zatem wiadomością doskonałą. Jak prognozował kilka miesięcy temu resort finansów, wpływy z podatku cukrowego mają wynieść 3 mld zł. Może trzeba będzie te prognozy zatem nieco zmodyfikować?
Czytaj także: Blisko 2 mld zł dla mediów publicznych już w budżecie
Lubisz komentować? Dołącz do społeczności na Facebook lub Twitter i komentuj do woli.