Wicepremier Jarosław Gowin chce, by stoki narciarskie były otwarte, minister zdrowia Adam Niedzielski mówi tymczasem o lockdownie pensjonatów do końca ferii zimowych. Na nartach zatem pojeździmy, ale nocleg pozostanie pod chmurką lub we własnoręcznie wybudowanym igloo.
Poniedziałkowe spotkanie wicepremierów Jarosława Gowina i Andrzeja Gut-Mostowego z branżą narciarską skutkowało osiągnięciem porozumienia. Zgodnie z informacjami przekazanymi po jego zakończeniu, jeśli GIS zaakceptuje uzgodnione rozwiązania, stoki narciarskie w tym sezonie będą otwarte.
Doszliśmy z branżą narciarską do uzgodnień dotyczących szczególnego reżimu sanitarnego i jeżeli GIS zaakceptuje te rozwiązania, to jutro będziemy mogli wydać komunikat o tym, że branża narciarska będzie otwarta w ramach ustalonych rygorów sanitarnych.
– powiedział szef Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Obecny podczas spotkania wiceminister Andrzej Gut-Mostowy podkreślił, że resortowi zależy na tym, by nie blokować branży, jednak niezbędne jest branie pod uwagę przede wszystkim ochrony zdrowia i życia Polaków:
Jako resort gospodarczy, musimy uwzględniać decyzje dotyczące ochrony zdrowia i życia Polaków. Jednak chcemy uniknąć zamknięcia stacji narciarskich. Będziemy w tej kwestii wykorzystywać doświadczenie innych europejskich krajów.
Jarosław Gowin przypomniał jednocześnie, że aktualnie udało się odsunąć negatywny scenariusz pełnego lockdownu.
Przypomnijmy w tym miejscu, że dziś ministerstwo zdrowia poinformowało o 15 tys. nowych przypadków zakażeń koronawirusem, jednak dodać należy, że ilość przeprowadzonych testów wyniosła „jedynie” 27,4 tys. To zaś – mimo liczbowego, dobrego wyniku, przekłada się na 54,7-procentowy wskaźnik zachorowań. Do pełnego lockdownu, znanego z wiosny jest zatem jeszcze daleko.
Na narty bez noclegu
Decyzja o otwarciu stoków narciarskich zapaść ma w najbliższy wtorek. Wtedy też Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii po konsultacji z głównym Inspektorem Sanitarnym poinformować ma, czy w tym sezonie miłośnicy białego szaleństwa będą mogli szusować po polskich górach, a branża narciarska zostanie w ten sposób „uratowana” przed ewentualnym lockdownem, a w konsekwencji koniecznością jej wsparcia przez rząd.
Wiadomość ta wydawać by się mogła niezwykle ważna także z uwagi na nadchodzące Święta Bożonarodzeniowe, a także ferie zimowe, które w tym roku szkolnym – o czym poinformował w sobotę premier – odbędą się w całej Polsce w dniach 4-17 stycznia. To bowiem w tym czasie do kurortów narciarskich zjeżdża najwięcej gości.
I tutaj pojawia się „niewielki” problem zarówno dla turystów, jak i właścicieli firm związanych z zimową rekreacją. Po pierwsze dlatego, że – jak zapowiedział premier hotele i pensjonaty będą w tym roku zamknięte do 27 grudnia, a co za tym idzie, świąteczne wyjazdy odpadną dla większości Polaków. Po drugie – termin lockdownu branży hotelarskiej i noclegowej prawdopodobnie zostanie wydłużony do 17 stycznia, czyli zakończenia ogólnopolskich ferii. O tym wspomniał bowiem na antenie RMF FM, minister zdrowia Andrzej Niedzielski. Szef resortu odnosząc się do otwarcia szkół, poinformował:
Chcemy żeby w ferie wszyscy zostali w domu, żebyśmy spędzili je tak naprawdę wydłużając pewien czas obostrzeń, kwarantanny, czy izolacji, którą sami sobie narzuciliśmy.
i dodał, że
[…] chcemy po prostu wydłużyć ten okres, który początkowo zdefiniowaliśmy sobie do końca świąt, po to żeby jeszcze nie rozpoczynać nauki, żeby tę naukę być może rozpocząć po 18 stycznia.
Odnosząc się do branży hotelarskiej i ferii, Niedzielski dodał, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której po kilkutygodniowym reżimie sanitarnym „ludzie jeżdżą po Polsce, zarażają się […] przebywają w hotelach”. To „byłoby zmarnowaniem wysiłków poniesionych na walkę z pandemią’. Dodał przy tym, że w planach jest przedłużenie lockdownu hoteli właśnie do końca ferii zimowych.
Wychodzi zatem na to, że nawet jeśli rząd zdecyduje się we wtorek na niezamykanie branży narciarskiej, to będzie to raczej skutek oszczędności, a nie – jak wspomniał Andrzej Gut-Mostowy – wynikiem dbałości o kolejną branżę. Sezon zimowy co prawda trwa dwa miesiące dłużej, niż zapowiadane obostrzenia, jednak nawet szklana kula nie pozwoli przewidzieć rozwoju pandemii w kolejnych miesiącach.
Miłośnikom białego szaleństwa – w przypadku otwarcia stoków – pozostaje w takim razie nocleg w kamperze, bagażniku, bądź w – o ile dopisze pogoda – własnoręcznie wykonanym igloo.