Pierwsza połowa 2020 roku przyniosła znaczne spadki w ilości zaciągniętych przez Polaków kredytów. Spadki sięgnęły nawet 30 proc. Znacznie pogorszyła się także spłacalność już zaciągniętych zobowiązań zarówno przez klientów indywidualnych, jak i przedsiębiorców.
Z informacji przedłożonych przez Biuro Informacji Kredytowej wynika, że pierwszym półroczu 2020 r. Polacy niechętnie sięgali po nowe produkty finansowe. Spadki widać zarówno w przypadku kart kredytowych, kredytów gotówkowych i pożyczek pozabankowych. Najłagodniej kryzys dotknął rynek kredytów mieszkaniowych i zakupów ratalnych.
Rynek kredytów 2020 r.
– Pierwsze półrocze 2020 roku to był trudny okres dla rynku kredytowego. Polacy zaciągnęli 31 mld zł kredytów mieszkaniowych i w tej kategorii był najmniejszy spadek, bo o 0,4 proc. w stosunku do I półrocza 2019 roku. Kredytów gotówkowych było natomiast 25 mld zł i to już jest spadek o ponad 30 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Z kolei kredytów ratalnych banki udzieliły 6,5 mld zł i tam jest spadek o niecałe 6 pkt proc. – przekonuje Mariusz Cholewa, prezes Biura Informacji Kredytowej.
Jak informuje BIK, największe spadki wartościowe pojawiły się w przypadku kart kredytowych (- 41,6 proc.) i pożyczek pozabankowych (- 35,7 proc.)
Jeśli chodzi o rozkład miesięczny, to do lutego włącznie popularność wymienionych produktów finansowych była na bardzo wysokim poziomie. Dopiero od marca, czyli miesiąca, w którym wprowadzono stan epidemiczny, zanotowano pierwsze znaczne spadki sięgające kilkudziesięciu procent.
– To trwało mniej więcej do końca kwietnia. Maj był lepszy, bo widzieliśmy odbicie, a czerwiec już był bardzo przyzwoity. W niektórych kategoriach, jak np. w przypadku kredytów ratalnych, był lepszy niż czerwiec roku 2019 – podkreśla prezes Biura Informacji Kredytowej. – Nastąpiło poluzowanie gospodarki, więc Polacy chętniej zaciągają kredyty.
Czerwiec ze znacznym odbiciem, ale pożyczki pozabankowe wciąż na dnie.
Biuro Informacji Kredytowej przekonuje, że czerwiec przyniósł już znaczne odbicie zarówno w przypadku kredytów gotówkowych (poziom 97 proc. sprzed roku) oraz kredytów hipotecznych. W opinii BIK wynika to z rekordowo niskich stóp procentowych – Polacy chcą wykorzystać możliwość taniego pożyczania. To z kolei negatywnie odbija się na rynku pożyczek pozabankowych. Tutaj, mimo odmrożenia gospodarki spadki wciąż sięgają 50-60 proc. względem analogicznego okresu 2019 r.
Rośnie ryzyko i wartość przeterminowanych zobowiązań.
– Po I półroczu widzimy, że ryzyko kredytowe rośnie. Większa jest grupa klientów indywidualnych i przedsiębiorców, którzy przestają spłacać kredyty. Prezentowany przez nas BIK Indeks Jakości portfela kredytów gotówkowych osiągnął rekordowy wskaźnik 7 pkt proc. Tylko w czerwcu wartość takich kredytów, które osiągnęły przeterminowanie na poziomie powyżej 90 dni, wyniosła około 700 mln zł. Takich kwot nie obserwowaliśmy od długiego czasu – mówi Mariusz Cholewa z BIK.
„Pogorszeniu uległy również wskaźniki dla innych kategorii kredytów. O ile poziom szkodowości kredytów mieszkaniowych i ratalnych pozostaje niski (odpowiednio 0,86 proc. i 2,14 proc.), o tyle już w przypadku kredytów gotówkowych i kart kredytowych budzi niepokój (odpowiednio 6,67 proc. oraz 4,61 proc.). Co istotne, część kredytobiorców korzysta z wakacji kredytowych, dlatego dopiero pod koniec roku będzie można w pełni ocenić wpływ pandemii na spłacalność zobowiązań.”
W związku z tym rośnie ryzyko, a banki ostrożniej podchodzą do udzielania nowych kredytów i samej oceny zdolności kredytowej klientów. Staraj się bowiem koncentrować na tych osobach, które mają wysokie zarobki i bardzo dobrą historię kredytową. To – jak przekonuje BIK – jeden z czynników, który może oddziaływać na ograniczanie akcji kredytowych także w drugiej połowie 2020 r.
Prognozy na drugą połowę 2020 r. nie są zatem optymistyczne.
– Szacujemy, że w II połowie roku Polacy zaciągną 30 mld zł kredytów gotówkowych, czyli o 19 proc. więcej niż w I półroczu, ale w skali całego roku to i tak będzie o 23 proc. mniej niż w roku poprzednim [55,2 mld zł vs. 72 mld zł w 2019 roku – red.]. W przypadku kredytów ratalnych szacujemy duży wzrost, o ponad 30 proc., półrocze do półrocza, dzięki czemu ich wartość wyniesie około 9 mld zł, ale nadal to nie zrekompensuje spadku z I półrocza i nie osiągniemy poziomu z roku ubiegłego [15,3 mld zł w tym roku vs. 16,7 mld w 2019 roku – red.] – prognozuje dr Mariusz Cholewa.
Z kolei sprzedaż kredytów mieszkaniowych, jak wynika z prognoz BIK, w całym roku sięgnie 60 mld zł i będzie o 8 proc. niższa niż w 2019 roku.
– Ryzyko rośnie, sytuacja gospodarcza jest nadal trudna i niepewna, w związku z czym banki podwyższają wymogi dotyczące udzielania kredytu. Osobom, które mają gorszą historię kredytową, trudniej będzie go dostać. Zwiększają się też wymogi dotyczące wkładu własnego – mówi prezes BIK. – Z drugiej strony świat przenosi się do e-commerce’u, gdzie banki są bardzo aktywne. Bardzo popularny jest tam kredyt ratalny – mamy duże zapotrzebowanie i ograniczone ryzyko, więc banki bardzo chętnie w tę część wchodzą. Myślimy więc, że mimo wszystko II półrocze będzie bardzo przyzwoite dla rynku kredytowego.
Żródło: Newseria / wBankowosci.pl Oprac. MDK. Dołącz do nas na Facebook lub Twitter i bądź na bieżąco.